„W Polsce chodzi o wyzwolenie z kajdan katolicyzmu”. Jan Peszek bredzi w antykatolickim szale

„W Polsce chodzi o wyzwolenie przede wszystkim z kajdan katolicyzmu (…) trzeba sobie uzmysłowić,  że to kościółkowe pokolenie jest już na wymarciu. Jak wymrze, to Kościół się rozsypie i zacznie się proces korozji” – przewiduje na łamach Onet.pl popularny aktor Jan Peszek.

W opinii wybitnego przedstawiciela polskiej kultury,  Kościół jest „potężną machiną, która ciągle ma władzę. Potężnym organizmem, o którego funkcjonowaniu trzeba ciągle mówić”. Ale – jak przekonuje – mówić wyłącznie źle. Postrzeganie Kościoła wyłącznie przez pryzmat grzechów przestępców w sutannach to zadanie przede wszystkim dla aktorów i ludzi sztuki, którzy „gdzie można powinni się jednoczyć i protestować, a w swoich działaniach nie owijać w bawełnę”.

Aktor wyraził zadowolenie, że efekty artystycznej nagonki na Kościół już widać. Jak przekonuje, publiczność nigdy nie reagowała chociażby na kwestię pustych kościołów w sztuce „Kwartet”, lecz „ostatnio ona też dostaje brawa”.

„Mam wrażenie, że jesteśmy po prostu potrzebni. Widzimy, że ta publiczność jest chłonna i pragnie tego rodzaju sztuki, i że ta sztuka jest dla niej faktycznie niezbędna” – uważa.

Aktorowi marzy się pełna realizacja destrukcyjnych owoców rewolucji seksualnej, która nie została w pełni zrealizowana w Polsce – jego zdaniem – właśnie za sprawą Kościoła. Dlatego Polacy, ku swemu nieszczęściu są „zbyt pruderyjni”, a Polska „zapruderyjniona”. Kościół katolicki ma od pokoleń „ubezwłasnawalniać” Polaków i „myśleć za nich”, dlatego czas najwyższy by stracił jakikolwiek wpływ na kształtowanie młodych pokoleń.

„W Polsce chodzi o wyzwolenie przede wszystkim z kajdan katolicyzmu. Już Witold Gombrowicz pisał o tym, jak funkcjonuje polski katolicyzm. Ta pruderia nas zabija, a my co? Nie widzimy tego? (…) To jest z jednej strony przerażające, a z drugiej trzeba sobie uzmysłowić, że to kościółkowe pokolenie jest już na wymarciu. Jak wymrze, to Kościół się rozsypie i zacznie się proces korozji sprzężenia tych dwóch kolosów — to są prawdziwe bliźniaki — czyli Kościoła i władzy” – przekonuje.

Choć, jak przekonuje, najprawdopodobniej „nie dożyje” pustych kościołów, jest w tej materii „skrajnym optymistą”. „Wierzę, że po okresach zła i dewastacji nastąpi odrodzenie” – uważa.

Źródło: onet.pl