Wiele mądrości jest w powiedzeniu „Nie ma przypadków”. Czy przypadkiem jest bowiem atak Rafała Trzaskowskiego i jego popleczników na najświętszy znak chrześcijańskiej wiary, przeprowadzany właśnie w tym roku, w którym obchodzimy 40. rocznicę słynnej obrony krzyża w szkole w Miętnem, 40. rocznicę męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, wielkiego obrońcy krzyża. Czy to tylko zbieg okoliczności, że o nienawistnym rugowaniu krzyży z urzędów stolicy Polski zdecydowano w miesiącu Maryjnym oraz w przeddzień 80. rocznicy bitwy pod Monte Cassino, której hymn „Czerwone Maki” mówi „bo wolność krzyżami się mierzy”? Aby obronić krzyż potrzeba nam nowej krucjaty, tym razem jednak nie przy użyciu miecza, a broni o wiele bardziej skutecznej – solidarności polskich dusz, mocnych wiarą w Chrystusa.
Walka uczniów Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem (woj. mazowieckie) o powrót symboli chrześcijańskiej wiary zaczęła się wiosną roku 1984 i trwała pięć miesięcy. Przeciw sobie mieli oni ZOMO, SB, Urząd do Spraw Wyznań, dyrektora posłusznego partyjnym kacykom w Garwolinie. Za sobą modlitwę Kościoła, ówczesnego księdza biskupa siedleckiego Jana Mazura, który podjął post o chlebie i wodzie w ich intencji, rodziców i kilka osób z grona nauczycielskiego. Pięciuset młodych ludzi z Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem po apelu, na którym dyrektor mówił im o „bożku laickości ”, niby panującym w szkole, zgodnie zaśpiewali: „My chcemy Boga” i egzamin z wiary zdali celująco. Wtedy dzięki ogromnej solidarności i nieustępliwej postawie młodych Polaków, krzyż obroniono. Na dzisiejszą walkę mamy dobry wzór do naśladowania.
Co ciekawe w tym roku, kiedy siły laickiej lewicy rozpoczęły rugowanie krzyża z przestrzeni publicznej obchodzimy także 40. rocznicę męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, wielkiego obrońcy krzyża. Zauważmy, że pierwszy (ustawiony w roku 1989) i najważniejszy pomnik tego męczennika, ma kształt krzyża i stoi obok tamy we Włocławku, w miejscu wyłowienia, zmasakrowanego przez funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki, ciała ks. Jerzego.
W roku 1982 roku ksiądz Jerzy w czasie jednego z kazań przekazał nam ważne przesłanie na temat najważniejszego symbolu naszej wiary: „Dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa symbol hańby i poniżenia stał się symbolem odwagi, męstwa, pomocy i braterstwa. W znaku krzyża ujmujemy dziś to, co najbardziej piękne i wartościowe w człowieku. Przez krzyż idzie się do zmartwychwstania. Innej drogi nie ma. I dlatego krzyże naszej Ojczyzny, krzyże nasze osobiste, krzyże naszych rodzin muszą doprowadzić do zmartwychwstania, jeżeli łączymy je z Chrystusem, który krzyż pokonał”. Te słowa powinny nas dziś zagrzewać do walki o krzyż.
Ważną rocznicą w tym roku, w którym lewactwo zaczęło otwartą walkę z Chrystusowym Krzyżem, jest też 80. rocznica wiktorii polskiego oręża w bitwie pod Monte Cassino. Bitwa ta jest symbolem walki o wiarę i krzyż. Przecież na wzgórzu Monte Cassino od pierwszej połowy VI wieku stał benedyktyński klasztor (odbudowany stoi do dziś), wzniesiony pod okiem samego św. Benedykta – patrona Europy.
„Ten święty swoim życiem i dziełem wywarł zasadniczy wpływ na rozwój cywilizacji i kultury europejskiej.” – powiedział papież Benedykt XVI. W roku 966 dotarła ona również do nas i biegiem lat wypełniła każdy zakątek polskiej ziemi krzyżami, które przypominają nam również jak wiele nasi przodkowie wylali krwi, aby Polska mogła być wolna. Kiedy z Monte Cassino spojrzy się na polski cmentarz – uderza widok lasu krzyży ustawionych na grobach prawie tysiąca polskich żołnierzy. Ich hymnem była pieśń „Czerwone maki…”. Słowa tej pieśni przypominają nam prawdę, że „wolność krzyżami się mierzy”. Czy więc panie Trzaskowski, i panu podobni, walcząc z krzyżem, naprawdę walczycie o wolność?
Najwyraźniej fala nienawiści do religii katolickiej i jej wyznawców w Polsce rośnie. Doskonale widać to w raporcie przygotowanym przez Stowarzyszenie Fidei Defensor, które szczegółowo zajmuje się m.in. monitorowaniem przestępstw przeciw religii katolickiej i jej wyznawcom. W dokumencie tym ukazane są te przestępstwa popełnione w okresie od 1 lutego 2020 roku do 30 czerwca 2023 roku. W ciągu tych 3 lat, według raportu, dopuszczono się prawie 300 takich ohydztw.
Przy czym w każdym kolejnym monitorowanym roku jest ich coraz więcej. Najwięcej przestępstw dotyczy dewastacji i znieważenie miejsc kultu (165 przypadków) oraz znieważanie przedmiotów czci religijnej takich jak symbole wiary – głównie znieważenie krzyża, wizerunków świętych czy figur świętych (90 przypadków). Po tych liczbach widać, że fala nienawiści do krzyża rośnie, a decyzja Trzaskowskiego o jego usunięciu z przestrzeni publicznej jest jej jaskrawym przykładem.
Pamiętamy też publiczne nawoływanie Nitrasa do „opiłowywania” katolików. Na efekty tej prawdziwej mowy nienawiści nie trzeba było długo czekać. Wkrótce po całej Polsce i nie tylko gruchnęła informacja o „wyczynie” Kacpra S., który piłą łańcuchową ściął duży przydrożny krzyż w Zielonej Górze. Sam Kacper S. na swoim profilu Facebook przyznał, że do popełnienia tego przestępstwa zainspirowały go słowa jego guru – Nitrasa.
Jawnym i publicznym prowokowaniem do ataków na najświętsze symbole i święte osoby religii katolickiej są również manifestacje członków i sympatyków organizacji jawnie walczących z wiarą katolicką. Są to „czarne marsze” zwolenników zabijania dzieci nienarodzonych oraz organizowane przez wyznawców ideologii LGBT tzw. marsze równości. Nie będę tu podawał przykładów tych, bardzo bolesnych dla katolików, profanacji, których tam się dopuszczono.
Podobnie, a nawet bardziej zachęcające motłoch (nie boje się tego słowa użyć, gdyż bardzo dobrze oddają mentalność takich zepsutych ludzi) do wyciągania bluźnierczych pięści w stronę krzyża, są wyroki sądów w Polsce uniewinniające bluźnierców. Najnowszy przykład takiego wyroku – kuriozum jest werdykt, który zaledwie 22 maja,
zapadł przed Sądem Rejonowym Gdańsk – Południe. Pani sędzia uniewinniła „Nergala”. Adam Darski został oskarżony o trzykrotną, okropną profanację krzyża. Na temat dwóch pierwszych, sprawiających głębokie cierpienie katolikom, profanacji sędzina, na której twarzy nie pojawił się nawet najmniejszy ślad jakiegokolwiek uczucia, usprawiedliwiając Nergala, powiedziała: „Należy odnotować, że formy zachowania oskarżonego nie wskazują na to, że jego celem było obrażenie kogokolwiek”.
Sąd to ułomna sprawiedliwość ludzka, jest jednak sprawiedliwość wyższa – Boża. Ona to pokazuje, że kto walczy z krzyżem, ten już przegrał. Wiele jest autentycznych historii, które tę prawdę potwierdzają. Oto jedna z nich, która opowiada dzieje przydrożnego, żelaznego krzyża stojącego przy drodze do wsi Kurówek, w województwie łódzkim.
Na początku II wojny światowej trzech młodych mężczyzn z rodzin tutejszych niemieckich osadników powołano do hitlerowskiej armii. Dwóch z nich zostało skażonych ideologią nazistowską, a więc i nienawiścią do chrześcijaństwa. Przed odejściem na front postanowili zniszczyć przydrożny, żelazny krzyż. Wyrwali go z ziemi i zanieśli do kowala z nakazem przerobienia go na podkowy dla koni.
Co się okazało? Dwaj profani, czynnie uczestniczący w dewastacji krzyża, nie powrócili żywi z frontu. Trzeci, który nie chciał podnieść ręki na święty krzyż, za co został dotkliwie pobity przez kolegów – przeżył wojnę i zdrowy powrócił do domu.
Kowal nie przerobił krzyża na podkowy. Zakopał go w ziemi, a podkowy wykonał z własnego materiału. Po wojnie, wspólnie z sąsiadami ze wsi, odkopali, odnowili i postawili krzyż na dawnym miejscu. Cała wieś, na czele z księdzem proboszczem uroczyście go ponownie poświęcili, a każdy ze czcią ucałował. I taka właśnie winna być prawdziwa Polska.
Źródło: Adam Białous / PCh24.pl