Antykatolickie ataki w ojczyźnie generała Pinocheta. Kościół i kaplica spłonęły wskutek agresji w Chile

Antykatoliccy agresorzy podpalili kaplicę św. Alberta Hurtado w archidiecezji Concepción i kościół św. Józefa w diecezji Linares. W przypadku tej pierwszej, ze skromnego miejsca kultu lokalnej społeczności nie został kamień na kamieniu.

Jak widać na zdjęciach, skromna kaplica św. Alberta spłonęła doszczętnie. Wchodziła ona w skład parafii św. Józefa w miejscowości Curanilahue i służyła wspólnocie liczącej około 50 wiernych. Biuro archidiecezji przekazało, że ​​biskup pomocniczy i proboszcz „natychmiast przybyli na miejsce zdarzenia, aby towarzyszyć wspólnocie w tym trudnym momencie i zachęcali ją, aby utrzymywała żywą nadzieję, nie poddawała się i zachowała wiarę, unosząc się ponad ból, jaki niesie ze sobą spalenie infrastruktury”.

Delegatka prezydenta Chile, Daniela Dresdner, powiedziała lokalnej prasie, że w kaplicy znaleziono butelkę z łatwopalnym płynem. – To był pożar, w którym brały udział osoby trzecie – stwierdziła, dodając, że trwa dochodzenie w celu ustalenia winnych.

Do drugiego aktu agresji doszło w kościele św. Józefa w diecezji Linares, w którym, jak podała diecezja, ogień „zniszczył część ołtarza, krzesła w prezbiterium oraz niektóre przedmioty używane podczas kultu”.

W związku z podpaleniem świątyni lokalny biskup, Tomislav Koljatic, wyraził „głęboki ból”. „Dzięki Bogu i szybkiej reakcji parafian i miejskich strażaków nie ma ofiar ani poważnych szkód godnych ubolewania. Wszystkie informacje zostały przekazane w ręce policji, która, mamy nadzieję, wkrótce wyda oficjalny raport” – napisał w oświadczeniu.

Jednocześnie biskup napisał, że tego typu akty agresji „atakują wolność wyznania, podstawowe prawo, które należy chronić”. Co ciekawe, hierarcha powołał się na liberalne pojęcie „wolności wyznania”, słowem nie wspominając o prawach prawdziwej religii i ich ochronie przez rząd w kraju, w którym ponoć większość społeczeństwa to katolicy.

Źródło: catholicnewsagency.com