Roman Motoła: wszystkie kłamstwa aborcjonistów organizujących protesty. Warto je poznać i przeciwstawić im prawdę

Anarchistyczni prowokatorzy wrzasnęli hasło: „Wojna!” i ruszyli na ulice, place, pomniki, przed siedziby niemiłych sobie organizacji, kościoły. A na wojnie, jak wiemy od dosyć dawna, pierwszą ofiarą pada zazwyczaj prawda. Łatwo zorientować się z medialnych relacji oraz filmów zamieszczanych w mediach społecznościowych, iż wiele osób spośród zabierających głos w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego – często w radykalny sposób – niekoniecznie orientuje się, czego dotyczy rozstrzygnięcie.

Koniec z zapisem o karze śmierci za niedoskonałość

Otóż na wniosek grupy posłów TK badał, czy zgodny z ustawą zasadniczą jest fragment ustawy z 1993 roku „o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”.

Zapis dotyczy tak zwanej przesłanki eugenicznej. Odbierał gwarancję prawa do życia dzieciom nienarodzonym zaledwie podejrzewanym o „ciężkie i nieodwracalne upośledzenie płodu albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu”.

Zatem pozostałe dwie przesłanki muszą dopiero czekać na likwidację. Na razie nie mogą wciąż czuć się bezpiecznie dzieci poczęte w wyniku czynu zabronionego, co w praktyce oznacza głównie gwałt bądź efekt współżycia osób poniżej 15. roku życia. Z kolei ostatni tak zwany wyjątek aborcyjny jest w prawie niepotrzebny. W przypadku zagrożenia życia lekarze i tak zobowiązani są do ratowania matek. Te mogą oczywiście poświęcić się dla swych dzieci, lecz nie są do tego zmuszane.

Czego nie dotyczy wyrok Trybunału Konstytucyjnego?

Wyrok trybunału nie dotyczył więc, na przykład, kwestii karalności kobiet, które decydują się na zabicie swojego dziecka. W polskim prawie – osobna rzecz czy słusznie – odpowiedzialność za ten czyn spoczywa głównie na podżegających i bezpośrednich wykonawcach, czyli w praktyce na personelu aborcyjnym przebranym w lekarskie i pielęgniarskie kitle. Matki nie są zatem z zasady karane i nie będą także po opublikowaniu wyroku TK.
 
Strona kwestionująca powszechność prawa do życia nieustanne podnosi jako argument aspekt skrajnie poważnych wad i upośledzeń. Jak przypomniał poseł Bartłomiej Wróblewski, który przed trybunałem prezentował racje inicjatorów wniosku, w ubiegłym roku aż 40 procent spośród 1 074 tzw. aborcji dokonanych na podstawie przesłanki eugenicznej, dotyczyło dzieci z zespołem Downa. Często ofiarami padają…

To tylko fragment. Przeczytaj cały artykuł na pch24.pl.